poniedziałek, 6 września 2010

Sztorm

   Barometr miał rację zaczął się gwałtowny sztorm. Obudził mnie łopot firanki w otwartym oknie. Chciałoby się napisać - w nocy - ale nic z tego. Było dzień - jak zwykle zresztą. Wiało tak, że nasz świecznik nad stołem łagodnie się kołysał, a na śliski pomost trochę strach było wyjść z obawy przed zwianiem do fiordu. Siedzieliśmy tak przez dwa dni, usiłując znaleźć sobie jakieś zajęcie. Tak więc spaliśmy, robiliśmy porządki w komputerach, gotowaliśmy, planowaliśmy dalszą trasę itd. Od gospodarza dostaliśmy wiadro kraba królewskiego wraz z instrukcją, że należy go ugotować w wodzie z fiordu.
   Zwierzakom pogoda też dała się we znaki - mama kaczka, z dwoma pisklętami dzielnie walczyła z falami, zmoknięty lis przemykał koło domku nie okazując strachu, a barometr opadał i opadał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz