Pogoda piękna, nastroje optymistyczne następnego dnia o 13 jesteśmy pod Sztokholmem i jedziemy na północ prawie bez zatrzymywania. Planujemy, że w ciągu 4 dni dojedziemy do półwyspu Varanger - tam mamy zarezerwowany domek, które stanie się bazą wypadową na tydzień. W mijanych rejonach dość trudno znaleźć miejsce do rozbicia namiotu na dziko, więc nie tracąc czasu zajeżdżamy na camping. Pogoda ładna, ciepło, ale w nocy budzi mnie hałas łopoczącego na wietrze namiotu i silny deszcz. Wichura wyrywa szpilki od przedsionka, sandały mokre. Rzeczy spod tropiku chowam głębiej żeby nie zmokły zapinam namiot i chowam się do śpiwora z nadzieją , że do rana deszcz ustanie. Zwijanie mokrego namiotu i pakowanie się w deszczu nie jest naszym hobby.Niestety podłoże jest twarde i szpilki wypadają co moment. W końcu zasypiam. Rano pogoda okazuje się łaskawsza, zwijamy namiot i ruszamy na Haparandę. Przed granicą fińską jest spore centrum handlowe tam robimy ostatnie zakupy - ceny niższe od norweskich. Oczywiście kupujemy nasze ulubione bułeczki cynamonowe, jakieś pieczywo chrupkie i chleb.
![]() |
Każdego ranka pracowicie upychamy ( przepraszam - pakujemy z głową) nasz dobytek w samochodzie. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz